Miał być ciekawy wykład o piwach z Wysp Brytyjskich i… po prostu był. Zasób wiedzy Adama Zygmańskiego na ten temat jest po prostu niebywały.
Mowa oczywiście o drugim piwnym wykładzie, który goleniowski piwowar poprowadził wczoraj w pubie Chmiel Do Uwolnienia. Za pierwszym razem zestawiał piwną tradycję z tak zwaną nową falą, tym razem wziął na warsztat piwa z Wysp Brytyjskich. Chciałoby się napisać, że mówił dużo złocistym trunku, ale sprawa jest dalece bardziej skomplikowana. To, co dzisiaj ogólnie określa się piwem w dzisiejszym Zjednoczonym Królestwie znane jest od tysięcy lat, zmieniało smaki, barwy i konsystencję, a przez bardzo długi czas nie była tam używana nazwa “beer”, bo ją przywieźli na wyspy dopiero Holendrzy.
Adam Zygmański, jak to ma w zwyczaju, sporo mówił o czasach zamierzchłych, ale także piwnych stylach wysp, technologiach ich produkcji, zmianach, jakie na przestrzeni lat się w tym zakresie dokonywały, a uczestnicy prelekcji, czy raczej przerywanej salwami śmiechu swobodnej rozmowy mieli okazję popróbować wyspiarskich klasyków, czyli piw typu ale, porter, stout w kilku odmianach, a nawet – to już współczesna wariacja na ten temat – wymrażanego barley wine’a o mocy z browaru Komes, bagatela, 19%.
Nie byłby oczywiście Adam sobą, gdyby nie opowiedział kilku bardzo ciekawych historii związanych z brytyjskim, głównie oczywiście angielskim piwem. Dzięki niemu w końcu Anglicy mogli podbić Amerykę Północną, dbać o swoje zdrowie w Indiach, a do historii stolicy Imperium przeszła London Porter Flood, czyli piwna powódź, do której doszło na ulicach Londynu w 1814 roku. Tottenham Court Road przeszło wówczas tsunami z 1,5 mln l portera, które zabiło 8 osób, a wiele innych poważnie poturbowało. Kto nie był, a rzeczywiście frekwencja wielka nie była, ten trąba.
Kolejny wykład Adama Zygmańskiego już wkrótce. Tym razem jego tematem będzie równie obszerny, bo będą nim piwa niemieckie. Będzie czego posłuchać.